Garland w wyprawie na Spitsbergen [FRAGMENT KSIĄŻKI]
22 lipca 1941 r. niszczyciel ORP Garland podczas pobytu w Scapa Flow został czasowo przydzielony do dyspozycji adm. sir Charlesa Mortona Forbesa, naczelnego dowódcy Home Fleet, aby wziąć udział w operacji na Spitsbergen. Dwa dni później, ale jeszcze przed wzięciem udziału w tajnej misji, otrzymał zadanie eskortowania zbiornikowca Oligarch na Islandię. 27 lipca Garland jako dowódca zespołu złożonego z dwóch trawlerów eskortował zbiornikowiec z paliwem dla brytyjskich krążowników Nigeria i Aurora. Otóż te dwa potężne okręty oraz trzy niszczyciele (Garland oraz brytyjskie jednostki typu Tribal – Tartar i Punjabi), będące częścią silnego zespołu Home Fleet pod dowództwem Rear-Admiral (kontradmirała) Philipa L. Viana, zostały wysłane w kierunku największej wyspy Norwegii, położonej w archipelagu Svalbard na Morzu Arktycznym. Celem operacji było zbadanie możliwości założenia na wyspie bazy, która ułatwiłaby przeprowadzenie konwojów do Murmańska. 30 lipca Garland przybył do Isafjordu na zachodnim brzegu Spitsbergenu, gdzie pozostawał przez cztery dni. Wspomina st. mar. Jan Skura:
Wszystkie okręty miały ścisły zakaz dymienia, bo przy tej widoczności [panowała doskonała widoczność – M.B.] mogliśmy z daleka być wykryci przez nieprzyjaciela. „Garland”, tymczasem, miał zanieczyszczone kotły i nie mógł uniknąć puszczania, od czasu do czasu, kłębów czarnego dymu, co było powodem ciągłych nagan dla naszych bezradnych mechaników. Na szczęście wyprawa nie została przedwcześnie wykryta. […] Przed nami, pokazały się śnieżnobiałe szczyty Spitsbergenu, które rosły w miarę jak się do nich zbliżaliśmy. Został ogłoszony alarm bojowy i okręty pędziły pełną szybkością, gotowe do akcji. […] Na powierzchni [wody – M.B.] zauważyliśmy pływającą minę, która została zignorowana przez nasze okręty. W głębi zatoki stał przy molo niewielki statek, znajdowała się tam kopalnia węgla. Niedaleko na wzgórzu sterczało rusztowanie wieży radiowej. Niemcy mieli tam ważne obserwatorium meteorologiczne. Okręty zatrzymały się. Dowódca flotylli zarządził desant. Udziałem „Garlanda” była grupa artylerzystów uzbrojonych w broń ręczną na jednej szalupie. Zadaniem desantu było wysadzić w powietrze radiostację i zniszczyć urządzenia obserwatorium. Desant nie napotkał na lądzie żadnego oporu.



Zadanie zostało spełnione. Nasi artylerzyści wrócili na okręt. Statek norweski na służbie Quislinga dostał rozkaz odejścia razem z nami do Wielkiej Brytanii. W drodze powrotnej z wyprawy, „Garland” eskortował ten statek i przyprowadził go do Greenock.
W uzupełnieniu do wspomnień członka załogi Garlanda należy dodać, że polski niszczyciel asystował brytyjskim okrętom w zniszczeniu niemieckiej bazy zaopatrzeniowej oraz uczestniczył wraz z pozostałymi niszczycielami w krótkich patrolach. Wypad okrętów Royal Navy i PMW na Spitsbergen nie przyniósł spodziewanych rezultatów. Okazało się, że operujące z baz norweskich samoloty Luftwaffe bardzo szybko zlokalizowały ruchy floty przeciwnika.
Następnie 4 sierpnia Garland, zabrawszy ropowiec i jeden z trawlerów oraz norweski statek, opuścił Spitsbergen i odprowadził je do Hvalfjordu na Islandii, skąd po uzupełnieniu paliwa 9 sierpnia wyszedł do Szkocji, obejmując dowództwo nad osłoną małego konwoju (do pomocy dostał niewielki okręt brytyjski), składającego się z pięciu statków. Do Glasgow przybył 14 sierpnia. Komandora Namieśniowskiego spotkała tu przyjemna niespodzianka w formie podziękowania adm. Forbesa, przesłanego za pośrednictwem dowódcy Western Approaches – Liverpool, za: udział w ostatnich operacjach, które „Garland” wykonał z wielką sprawnością.
Na Garlanda po powrocie czekał niewielki remont i malowanie okrętu – do 24 sierpnia przebywał w Glasgow. Tam też przydzielono go do 9. Grupy Eskortowej. Po obowiązkowym kilkudniowym szkoleniu w Greenock znów był gotowy do ciężkiej służby patrolowej. 31 sierpnia razem z Piorunem wziął udział w eskortowaniu konwoju WS.11 idącego z Greenock do Afryki. Po pobraniu paliwa w Londonderry okręty dołączyły do 18 statków handlowych (w tym Pułaski), które wyruszyły na północ w towarzystwie krążownika liniowego Repulse, lotniskowca Furious oraz sześciu krążowników, kilku niszczycieli i eskortowców.

3 września w południe na pozycji 850 Mm (1574 km) na zachód od Cherbourga Garland i Piorun otrzymały z Repulse rozkaz opuszczenia konwoju i udania się na ratunek brytyjskiego frachtowca Fort Richepance (3485 BRT), który podczas samotnej żeglugi z Ameryki do Clyde został zaatakowany przez samolot i następnie zatopiony po ataku torpedowym okrętu podwodnego typu VIIC – U 567 (kpt. Theodor Fahr), w odległości około 200 mil (370 km) na północny wschód od konwoju, na pozycji 52°15’N i 21°10’W. 4 września o godz. 3.00 w gęstej mgle załoga Garlanda podniosła pierwszego rozbitka, a godzinę później na Piorunie zauważono łódź ratunkową i dwie tratwy, z których uratowano 26 ludzi (zginął kapitan oraz 35 członków załogi i pasażerowie). Niszczyciele po akcji ratunkowej o godz. 11.00 ze zdekompletowaną załogą statku przybyły do Clyde. 5 września powróciły do Greenock.
10 września Garland decyzją szefa KMW dołączył do składu polskiego 1. Dywizjonu Kontrtorpedowców (Niszczycieli), do którego należały Błyskawica, Burza i Piorun.