ŚMIERĆ POLSKICH PODCHORĄŻYCH NA HMS HOOD

      24 maja 1941 r. w trakcie krótkiego pojedynku artyleryjskiego niemiecki pancernik Bismarck zatopił krążownik liniowy HMS Hood. Z załogi uratowało się jedynie trzech ludzi. Warto pamiętać, że wśród poległych było czterech polskich podchorążych odbywających ostatni przed promocją staż.

      3 września 1941  r. na lądzie w  Polish Naval Barracks w  Devonport odbyła się promocja absolwentów Szkoły Podchorążych MW. Z  przyjętych w  1938  r. 72 kandydatów na oficerów oficerskie szlify odebrało 44. Wśród nich zabrakło czterech podchorążych z HMS Hooda, których ciała spoczęły na głębokości około 2800 m pomiędzy Islandią a  Grenlandią – mowa o  Stanisławie Czernym, Kazimierzu Szymalskim, Leonie Trzebiatowskim-Żmudzie i  Kazimierzu Żurku. Tak naprawdę wciąż niewiele o nich wiemy. Stanisław Czerny, syn Włodzimierza i  Łucji Marii z  d. Chybowska, urodził się 23  października 1919  r. w  majątku ziemskim Teplików k. Lublina; był wyznania rzymsko-katolickiego. Wiadomo, że 13 maja 1938 r. Starostwo Powiatowe Nowotarskie w Nowym Targu wydało dokument tożsamości potwierdzający, że Stanisław Czerny jest obywatelem polskim. Z kolei Kazimierz Szymalski przyszedł na świat 20 stycznia 1920 r. w Warszawie.

      Z kolei Leon Bernard Klemens Trzebiatowski-Żmuda urodził się 23 listopada 1920 r. w Toruniu, w zamożnej i  znaczącej przedwojennej rodzinie kaszubskiej, jako syn kupca Franciszka i  Klary Marii Magdaleny z  d. Lipczyńska. Razem z żoną przykładali dużą wagę do wychowania jedynego syna i córki Zofii. Od dzieciństwa Leon wzrastał w atmosferze patriotyzmu, walk narodowościowych i umiłowania ojczyzny. Uczęszczał do szkoły powszechnej w Toruniu mieszczącej się na narożniku ul. Prostej i Jęczmiennej, a następnie do Gimnazjum Klasycznego im. Mikołaja Kopernika, gdzie w czerwcu 1938 r. uzyskał świadectwo dojrzałości.

      Najstarszy z  czwórki był Kazimierz Otton Żurek, urodzony 18 listopada 1918  r. w  Płocku-Radziwiu. Wszyscy wymienieni w  czerwcu 1938  r. po zdaniu egzaminów maturalnych pojawili się w Toruniu na egzaminach wstępnych do Szkoły Podchorążych Marynarki Wojennej.

      Wybuch wojny zastał ich w  trakcie rejsu szkolnego dwóch jednostek: ORP Wilja i  ORP Iskra. Podchorążowie naukę kontynuowali w  Devenport (część miasta Plymouth), gdzie przeniesiono funkcjonowanie szkoły. W okresie zagrożenia inwazją Anglii w  1940  r. wykłady w  SPMW zawieszono, a  podchorążych przeniesiono na etaty pływające jako obsady kutrów patrolowych stacjonujących na południowym wybrzeżu Anglii. Od września 1940 r. studenci SPMW wrócili do szkolnych ławek i nauki, a część programu teoretycznego ukończono w styczniu 1941 r. W lutym 1941 r. podchorążych wydziału morskiego, podzielonych na 9 grup, zaokrętowano na duże jednostki floty brytyjskiej – pancerniki i krążowniki – i wysłano na półroczne praktyki morskie. Podchorążowie Czerny, Szymalski, Trzebiatowski-Żmuda i  Żurek dostali przydział na Hooda. Tak to wspomina ówczesny podchorąży Gustaw Plewako, który cudem uniknął śmierci na brytyjskiej dumie floty:

      Na drugi dzień rano otrzymaliśmy wiadomość, że są już przydziały. Zaciekawiony poszedłem do oficera służbowego, który pokazał mi listę przydziałów. Mustrowałem się na pancerny krążownik HMS Hood. W czasie obiadu kolega z roku, Leon Trzebiatowski-Żmuda, bardzo mnie prosił o  zamianę okrętów, gdyż chciał pływać na największym okręcie angielskim. Spytałem, czy przełożeni nie mają żadnych obiekcji. Oświadczył, że uzyskał ich warunkową zgodę. W ten sposób otrzymałem zamustrowanie na stary pancernik Queen Elizabeth.

      Rodzice Kazimierza Żurka szukali wiadomości o  synu przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż w  Szwajcarii. Później otrzymali list z Portugalii dzięki uprzejmości pani Caller, Polki z pochodzenia, która pełniła funkcję „skrzynki kontaktowej” dla korespondencji wysyłanej przez polskich żołnierzy przebywających w  Anglii via Lizbona do Polski. O śmierci ukochanego syna dowiedzieli się z  prasy podziemnej. Po wojnie Żurkowie otrzymali list od Bohdana Maciejewskiego, absolwenta SPMW w  1941  r. (służył na GarlandzieDziku).   

      W  1949  r. Anglicy przysłali matce Kazimierza książkę J. Railtona Holdena Wings of revolution, podpisaną przez polskiego podchorążego. Jest to jedyna pamiątka, jaką przechowuje siostra Zofia. Na cmentarzu w Radziwiu w pobliżu grobu polskich żołnierzy – bohaterskich obrońców ojczyzny z września 1939 r. – znajduje się symboliczny grób podchorążego Kazimierza Żurka. W 1990 r. w piśmie Stowarzyszenia Marynarki Wojennej „Nasze Sygnały” (Londyn) ukazały się wspomnienia bosman[1]mata Kazimierza Kowalskiego z Iskry (po wojnie osiedlił się w Nottingham):

      List podchorążego Leona Trzebiatowskiego nosiłem cały czas ze sobą. Mój list do moich rodziców poszedł z nim. Po wojnie jego list wysłałem do jego rodziców w  Polsce. Otrzymałem list od jego matki, serdecznie mi dziękowała za przesłanie listu jej syna. W  liście do mnie nadmieniła, że ona została wdową, gdyż jej mąż zmarł podczas wojny. Podchorąży Trzebiatowski miał zdeponowane prywatne rzeczy w magazynie, które zostały sprzedane. Pieniądze zostały wysłane do jego matki. Znów dostałem od niej list z  podziękowaniem i potwierdzeniem odbioru pieniędzy.

Może Ci się również spodoba