Kapitulacja U-Bootów w Ameryce Północnej w 1945 r.
Tylko siedem niemieckich okrętów podwodnych oceanicznego typu IX C/40, IX D2 i X B zaniechało dalszej walki i skapitulowało w chwili zakończenia II wojny światowej w Kanadzie i USA. W gronie tych jednostek zaledwie jedna mogła pochwalić się udziałem w sześciu patrolach bojowych oraz zatopieniem okrętu i statku nieprzyjacielskiego. Wśród pozostałych był U-Boot, którego wysłano z misją specjalną do Japonii. Niniejszy artykuł powstał na podstawie odtajnionych dokumentów w The National Archives and Records Administration w College Park w Maryland.
Musiało upłynąć wiele miesięcy od wybuchu II wojny światowej, zanim alianci przestali prze[1]grywać bitwę o Atlantyk i zaczęli ją bardzo powoli i z wielkim trudem wygrywać. Na U-Booty polowano na powierzchni morza i pod wodą. Odzyskanie przez siły morskie państw sprzymierzonych kontroli nad liniami komunikacyjnymi stało się niezbędne także dla przewiezienia na Wyspy Brytyjskie wojsk amerykańskich, które walnie przyczyniły się do sukcesu podczas inwazji kontynentu wiosną 1944 r.

Dopiero w październiku 1944 r. alianci, po raz pierwszy w tej wojnie, nie stracili na Atlantyku, Morzu Arktycznym, Bałtyku oraz na Oceanie Indyjskim żadnego statku handlowego. Chociaż Rzesza Niemiecka z wielkim poświęceniem i determinacją – prowadząc nieograniczoną wojnę podwodną – wprowadzała do służby dalsze okręty podwodne wyposażone w chrapy i inne nowinki techniczne, nie była w stanie zmienić biegu wydarzeń. Klęska U-Bootwaffe była przesądzona. O tym, że Niemcy przegrali bitwę o Atlantyk, najlepiej świadczy fakt, że w 1944 r. alianci przeprowadzili 266 konwojów, w których skład wchodziło 12 907 statków, a U-Booty zatopiły tylko 13 transportowców.
W ostatnim okresie wojny głównym celem Niemców stały się statki handlowe kursujące w konwojach przez Morze Irlandzkie. Admiralicja brytyjska była przygotowana na spotkanie z przeciwnikiem. Oprócz głównej eskorty konwojów na zagrożonym obszarze operowało kilka grup poszukująco-uderzeniowych. W powietrzu loty patrolowe wykonywały samoloty RAF. Wykrycie U-Boota wyposażonego w chrapy było zadaniem trudnym, ale okręty marynarki wojennej państw sojuszu miały praktykę w długotrwałym i żmudnym pościgu za stalowymi drapieżnikami. Zwykle po wyśledzeniu podwodny intruz był zatapiany. To było powodem, że mimo bezgranicznego poświęcenia okręty podwodne nie miały wielu możliwości, by wypełniać rozkazy Wielkiego Admirała Karla Dönitza, który na początku 1943 r. został naczelnym dowódcą Kriegsmarine. W styczniu 1945 r. wojna dotarła do Niemiec. Z powodu postępującej ofensywy Armii Czerwonej sztab U-Bootwaffe przeniósł się z Berlina do Wilhelmshaven. Niemiecka propaganda regularnie, do samego końca, informowała o cudownej broni, która miała zrewolucjonizować przebieg bitwy o Atlantyk. Alianci obawiali się supernowoczesnych, oceanicznych, elektrycznych U-Bootów, które mogły wznowić działania U-Bootwaffe na wielką skalę, przypominającą wydarzenia z 1942 r. Na szczęście montaż i próby morskie olbrzymów typu XXI trwały zbyt długo, a gotowych do służby oraz w trakcie budowy było 118 okrętów tego typu. Czy naczelny dowódca Kriegsmarine wierzył w odzyskanie inicjatywy? Jeżeli tak, to jego wiara nie była niczym umotywowana. W ostatnim roku wojny atak pojedynczego U-Boota na broniony konwój graniczył z samobójstwem. Prawdopodobieństwo, że okręt pod[1]wodny wyruszający na patrol zostanie zatopiony, wynosiło 40%, ale istniała tylko jedna szansa na osiem, że zniszczenia będą takie, iż usprawiedliwią przerwanie patrolu. Co gorsza, dowódca okrętu miał tylko 10% szans na zatopienie choćby jednego statku alianckiego. W latach 1944-1945 dowódcami wielu okrętów podwodnych, na których powiewała czarno-biała-czerwona bandera ze swastyką (bandera Kriegsamrine), byli młodzi oficerowie (najczęściej w stopniu porucznika marynarki), którzy mieli słabe pojęcie o prowadzeniu wojny podwodnej na Atlantyku. Wielu z nich nie brało dotychczas udziału w misjach liniowych. Mimo przygniatającej przewagi przeciwnika na wszystkich frontach do końca zachowali dyscyplinę i wysokie morale. Niewielu żyło dowódców okrętów, zaliczających się do elity U-Bootwaffe. Najbardziej znani podwodniacy, którzy mogli pochwalić się zatopieniem największej liczby statków i osiągnęli największą liczbę zatopionego BRT (pojemność jednostek handlowych), zginęli podczas akcji bojowych lub trafili do niewoli. Wśród dużych oceanicznych okrętów podwodnych, które w lutym, marcu i kwietniu 1945 r. wysłano na patrol, były m.in. U 190, U 234, U 805, U 858, U 873, U 889 i U 1228.


Grossadmiral Karl Dönitz, gdy 2 maja 1945 r. objął władzę w rozpadającej się III Rzeszy – po śmierci Hitlera w Berlinie – miał kilkaset okrętów podwodnych, które przynajmniej na papierze stanowiły śmiertelne zagrożenie dla okrętów wojennych i statków handlowych państw sprzymierzonych. Prawdą jest jednak, że Niemcy pod względem liczby posiadanych okrętów podwodnych były nadal potęgą. Tylko od stycznia do kwietnia 1945 r., mimo beznadziejnej sytuacji Niemiec na froncie, oddano do służby łącznie aż 91 U-Bootów (typu VIIC/41, IXD/42, XVIIB, XXI i XXIII). Większość z nich stacjonowała w bazach morskich w Niemczech i Norwegii, inne pozostawały na kotwicowiskach na Bałtyku, kilka znajdowało się w drodze powrotnej do portów przeznaczenia. W tym czasie 43 okręty podwodne były w morzu w drodze do miejsca operacji, wracały z patrolu lub pozostawały w swoich sektorach działań bojowych. U-Booty miały zwalczać jednostki przeciwnika na Morzu Norweskim, Morzu Północnym, na zachód od Kanału Północnego, na Morzu Irlandzkim, w zachodniej części kanału La Manche, nieopodal Reykjaviku, na północnym Atlantyku, u wybrzeży kanadyjskich, u wschodnich brzegów Stanów Zjednoczonych, na zachód od wybrzeży Wielkiej Brytanii, nieopodal Gibraltaru, na Morzu Karaibskim i na wodach wschodniej Azji.


4 maja 1945 r. ostatni fűhrer Rzeszy Dönitz, przed ogłoszeniem bezwarunkowej i jednoczesnej kapitulacji na wszystkich frontach, wysłał z Flensburga depeszę do wszystkich załóg U-Bootów, rozkazując wstrzymać działalność bojową i przygotować się do poddania – mieli powrócić do baz własnych lub nieprzyjacielskich. Nie wszyscy dowódcy jednak przerwali patrol, nie podnieśli na maszcie peryskopu czarnej flagi (jako znak poddania się) i nie wpłynęli do najbliższych portów. Prawdopodobnie owi dowódcy nie odebrali radiogramów w porę. Inny powód, który jest bliższy prawdy – tak przynajmniej wynika z zachowanych relacji niemieckich podwodniaków – to podejrzenie, że komunikat o zaprzestaniu dalszej walki, który popłynął na falach eteru, mógł zostać wydany pod przymusem lub był próbą zastosowanego fortelu przez Brytyjczyków, gdyż w tekście brakowało podpisu naczelnego dowódcy Kriegsmarine.
Więcej: MSiO 2019, wrzesień-październik
