Ścigacze PMW na wodach kanału La Manche
Temat, który bardzo rzadko pojawiał się literaturze historycznej ze względu na utrudniony dostęp do dokumentów (meldunków, raportów, telegramów, rozkazów itd.) to dzieje czterech polskich ścigaczy artyleryjskich, zwanych poangielsku Motor Gun Boat, i sześciu ścigaczy torpedowo-artyleryjskich (dziś nazywanych kutrami torpedowymi) – Motor Torpedo Boat oraz ich załóg działających na wodach kanału La Manche w latach II wojny światowej.
Na temat działalności operacyjnej ścigaczy na morzu wiemy bardzo mało, dlatego, że okręty tej klasy weszły do służby w PMW dopiero, gdy polscy marynarze walczyli z dala od ojczystych brzegów. Wyjątek stanowiły artykuły prasowe, przybliżające najbardziej znane akcje tych niewielkich okrętów uderzeniowych, o których rozpisywała się zarówno prasa emigracyjna, jak i dość konserwatywne gazety brytyjskie. Dziennikarze tych drugich nie kryli podziwu dla kunsztu dowodzenia oficerów, którzy służyli pod polską banderą, przyrównując ich odwagę i ognisty temperament w walce z okrętami Kriegsmarine (nazywane E-Bootami lub Schnellbootami) do wyczynów regimentów husarii. Na uwagę czytelników zasługuje książka Gordona Holmana The Little Ships (wydana w 1943 r.). Mimo że publikacja jest poświęcona głównie działalności bojowej okrętów Royal Navy, to autor w ciekawy sposób opisał heroiczną postawę polskich ścigaczy artyleryjskich S-2 i S-3 w walce z niemieckimi okrętami w pobliżu wybrzeży francuskich w czerwcu 1942 roku. Inna sprawa, że wiele lat później historycy, pisarze oraz publicyści morscy, pisząc o udziale polskich lekkich sił uderzeniowych, opierali się w większości na materiałach prasowych i nielicznych relacjach świadków, których wiarygodności nie skonfrontowali z dokumentami.
Moje poszukiwania dokumentów w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie i w The Naional Archives w Kew pod Londynem w sporej części dotyczyły historii małych okrętów uderzeniowych, które w 1936 roku kmdr Karol Korytowski, ówczesny Szef Sztabu Kierownictwa Marynarki Wojennej (KMW), nazwał ścigaczami
Na początku drugiej połowy lat 80. w popularnej serii „Żółtego Tygrysa” ukazała się niewielka książeczka Andrzeja Kuczery Ścigacze atakują. Publikacja ta przyczyniła się do spopularyzowania dziejów okrętów, których zabrakło we wrześniu 1939 roku na Bałtyku. Inna sprawa, że w książeczce roi się od wydarzeń, które w ogóle nie miały miejsca lub miały inny przebieg. W wydawnictwie fikcja miesza się wydarzeniami autentycznymi. Czytelnikowi, dysponującemu przeciętną wiedzą na temat dokonań lekkich sił uderzeniowych Polskiej Marynarki Wojennej w latach 1940–1945 w Wielkiej Brytanii, trudno jest zorientować się, gdzie autor przedstawia fakty, a gdzie poniosła go wyobraźnia literacka.
Służba na ścigaczach podczas ostatniej wojny miała swą specyfikę, zbliżającą ją do służby w lotnictwie. Według słów kpt. mar. Andrzeja Jaraczewskiego-Zaremby, jednego z najbardziej walecznych i doświadczonych dowódców ścigaczy S-1, S-3, S-4 i S-7, służba bojowa na tych niewielkich okrętach to były: „częste wyjścia na stosunkowo krótkie patrole, duża szybkość i gwałtowność działań, częste powroty, utarczki z niemieckimi ścigaczami oraz eskorta konwojów”. Bardzo trafnie, charakteryzując wyjątkowość małych jednostek uderzeniowych, wyraził się o nich jeden z publicystów zajmujących się tematyką wojennomorską, że były „małe, groźnie i pracowite”. Ścigacze polskie przeprowadziły szereg wypadów, atakując konwoje, badając pola minowe, patrolując wody kanału La Manche, ubezpieczając własne konwoje. W organie prasowym Stowarzyszenia Marynarki Wojennej w Londynie „Nasze Sygnały” w latach 80. i 90. ubiegłego wieku ukazały się wspomnienia oraz publikowane były listy od dowódców, oficerów, podoficerów i marynarzy, którzy służyli na ścigaczach w Wielkiej Brytanii.
Aż trudno uwierzyć, ale pierwsza obszerniejsza monografia dedykowana tym małym, ale jakże śmiałym i zapracowanym jednostkom bojowym PMW ukazała się dopiero w 2012 roku w języku angielskim… w nakładzie 100 egz. Tim Deacon – „Ścigacze”. The British Built Motor Torpedo & Motor Gun Boats Manned by the Polish Navy in WW 2 (S-1 to S-10) – wydał książkę własnym sumptem. Pretekstem do zainteresowania się losami naszych „drobnoustrojów” było kupno przezeń na początku lat 70. ubiegłego stulecia… dawnego okrętu S-8, który trafił kilka lat po wojnie w ręce prywatne i przebudowany został na barkę mieszkalną.









